wtorek, 12 lipca 2011

Mroczne fantasy z Bałkanów już w Polsce


Dzięki wydawnictwu Runa miłośnicy fantastyki mają okazję poznać, jak serwuje się mroczną fantasy na Bałkanach. Ukazało się polskie wydanie powieści Zorana Krusvara, zatytułowanej „Wykonawcy Bożego Zamysłu” – książki, która w Chorwacji została uznana przez czytelników za najlepszą w kategorii SF i fantasy. Po lekturze można śmiało przyznać, że zasłużenie.

Tytułowi Wykonawcy Bożego Zamysłu to tajemny i elitarny zakon, istniejący od stuleci w Kościele katolickim. Zakon, którego jedynym zadaniem jest zwalczanie zła na Ziemi w jego najbardziej wyrazistej i groźnej postaci. Czyli mówiąc wprost – polowanie na wampiry. Mnisi-wojownicy wędrują przez świat, tropią i eliminują zło, posługując się raczej toporem niż modlitwą. I choć walczą ze złem, sami nie są bynajmniej ucieleśnieniem dobra – walka w imię wyższych ideałów wymaga bowiem czasem przelania niewinnej krwi. A Wykonawcy nie wahają się nigdy…

Powieść Zorana Krusvara nie jest jednak typową powieścią wampiryczną, nie znajdziemy tu ogranych schematów, z czosnkiem, kołkami i mrocznymi kryptami, w których odbywa się polowanie na krwiopijców - recenzuje autor SalonKulturalny.pl. Mamy za to okazję poznać nietuzinkową genezę wampiryzmu – skazy przywołanej na świat w czasach Imperium Rzymskiego przez zdesperowanego króla plemienia Histrów – Epulona, który chciał bronić swojej ojczyzny. W oblężonym przez Rzymian mieście król sięga po tajemniczy artefakt, który zmieni jego i całą historię ludzkości… Krusvar prowadzi nas w kolejnych rozdziałach „Wykonawców…” od tej zamierzchłej historii aż do przyszłości, w której rozegra się ostateczna bitwa pomiędzy siłami Dobra i Zła. Ale kto tak naprawdę jest dobry, a kto zły?

Walka z wampirami to tylko podstawowa warstwa „Wykonawców Bożego Zamysłu”. Nieco głębiej ukrył autor swój bardzo osobisty przekaz do czytelnika. Krusvar podsuwa czytelnikowi, nie zawsze wprost, szereg pytań trafiających w nasze najbardziej ukryte emocje. Czy w imię wyższego dobra można czynić zło? Kto ma prawo interpretować, co jest zamiarem Boga? Jakie są granice fanatyzmu? Co jesteśmy w stanie poświęcić dla swoich ideałów? W wielu z tych pytań można wyraźnie wyczuć bałkańską traumę – skazę po krwawej wojnie w centrum Europy, na którą świat patrzył w milczeniu.

Książka Zorana Krusvara – wciągająca swoim mrokiem – jest pełna zagadek i niespodzianek. Wyjątkowo przyjemną niespodzianką jest chociażby sama kompozycja – na początku czytelnikowi trudno zorientować się, czy ma do czynienia z opowiadaniami, czy zwartą całością. Jednak im bliżej finału, tym mocniej przeplatają się poszczególne wątki, losy bohaterów, tym bardziej zrozumiałe stają się opowiedziane historie. Niespodzianką jest też fakt, że „Wykonawcy Bożego Zamysłu” to książka oparta częściowo na… faktach. Król Histrów – Epulon – był postacią historyczną. Plemię Histrów – zamieszkujących przed wiekami współczesny Półwysep Istria – to rdzenni przodkowie Chorwatów. Jak mówi legenda, Histrowie mieszkający w swojej stolicy Nesactium woleli popełnić zbiorowe samobójstwo niż poddać się Rzymianom. Na tej właśnie legendzie oparł początek swojej powieści Krusvar.

Książkę „Wykonawcy Bożego Zamysłu” zwolennicy klasyfikacji w fantastyce określili jako „dark fantasy”. Preferujemy prostszy podział: na dobrą fantastykę i słabą fantastykę. Powieść Zorana Krusvara na pewno zasługuje na zakwalifikowanie do tej pierwszej grupy. Lubimy takie mroczne klimaty, zdecydowanie ciekawsze niż oklepane bieganie herosa z mieczem, maczugą czy kołkiem.

Recenzja książki „Martwy aż do zmroku" C.Harris

Co zrobić, gdy coś jest prawnie dozwolone, ale społecznie wciąż nieakceptowane? W jaki sposób się zachować, jeśli owo „coś” to wcześniejsze „ktoś”? Jak zareagować, gdy powód nietolerancji jest od nas silniejszy, bystrzejszy, bogatszy, a do tego posiada kły oraz dosłownie czarującą osobowość? Co by było, gdyby wampiry żyły wśród nas? Podobne pytania pojawiają się przy lekturze powieści „Martwy aż do zmroku” amerykańskiej pisarki Charlaine Harris

Co zrobić, gdy coś jest prawnie dozwolone, ale społecznie wciąż nieakceptowane? W jaki sposób się zachować, jeśli owo „coś” to wcześniejsze „ktoś”? Jak zareagować, gdy powód nietolerancji jest od nas silniejszy, bystrzejszy, bogatszy, a do tego posiada kły oraz dosłownie czarującą osobowość? Co by było, gdyby wampiry żyły wśród nas? Podobne pytania pojawiają się przy lekturze powieści „Martwy aż do zmroku” amerykańskiej pisarki Charlaine Harris.

Tak potraktowany temat nieumarłych staje się coraz popularniejszy. Na pióro aż ciśnie się pytanie, kto stoi za tak mocnym lobbingiem na rzecz równouprawnienia żyjących po życiu. Tym razem akcja dzieje się w niewielkim miasteczku Bon Temps w Luizjanie. Jak się okazuje państwo uznało prawo wampirów do legalnej egzystencji i objęło je swoją ochroną. Za nielegalne uznaje się ich „osuszanie” w celu uzyskania, poszukiwanej na czarnym rynku, krwi będącej jednocześnie narkotykiem, lekarstwem i afrodyzjakiem. Na sklepowych półkach oraz w barowych szafkach znalazła się syntetyczna krew, a w nielicznych miastach otworzono „bezpieczne” hotele. Z drugiej jednak strony sami krwiopijcy również zostali objęci pewnymi zaostrzonymi regułami i na pewno nie było im łatwo, biorąc pod uwagę ich dumę i poczucie własnej wartości.

Przy wszystkich tych zastrzeżeniach umieszczenie akcji książki w małej farmerskiej miejscowości, gdzie tolerancja jest towarem deficytowym, zapowiadało akcję o tyleż żywą, co krwawą. I trzeba to jasno przyznać, że historia „Martwego aż do zmroku” (wyd. MAG) opisuje przykłady spalonych gniazd, niemoralnych orgii, nadludzkich pojedynków, krwawego upojenia i wszystkich tych gotyckich symboli, ale…nie można się oprzeć wrażeniu, że to wszystko dzieje się jakby obok mieszkańców. Z jednej strony – „u sąsiada za ścianą”, ale z drugiej jednak „za zamkniętymi drzwiami”. Owszem – wszyscy są zaniepokojeni, czasem i wzburzeni, czy wystraszeni.Takie nastroje potęgują się, gdy ujawniane są następne ofiary i kiedy oczywiste oskarżenia rzucane na wampirzą część społeczności zostają obalone w najprostszy i najbardziej logiczny sposób. Jednak – mimo wszystko – rozmowy, uprzedzenia, czy obawy … wszelkie emocje są jakby filtrowane przez małomiasteczkową, spokojną mentalność mieszkańców. I chyba właśnie takie podejście czyni tę konkretną historię tak naturalną, że prawie wiarygodną.

Sam wampir nie jest już oczywiście wystarczającym powodem do zbudowania całej opowieści. Musi mieć jakieś zupełnie ludzkie słabości i problemy. Tak naprawdę to może on nawet nie brać udziału w wydarzeniach. Jest kolejną nudną postacią w biegu zdarzeń wprowadzoną tylko po to, by było na kogo narzekać i ewentualnie zrzucić pierwsze oskarżenia. Podobny schemat jest zastosowany również i w „Martwym aż do zmroku”. Powodem takiego zabiegu może być próba odwrócenia myślenia czytelnika – jak to możliwe, że oczywiste rozwiązanie nie jest właściwym rozwiązaniem? I muszę przyznać, że w dużej mierze, to zamierzenie się sprawdza.

Jest jeszcze jedna rzecz. Odwieczny problem wyższości książki nad filmem i odwrotnie może niestety pojawić się i tutaj, a to z racji serialu opartego na cyklu o Sookie Stackhause. Prawdopodobnie są już ludzie, którzy widzieli serial w telewizji i stwierdzą, że książka jest nudna. Faktycznie, jest trochę mniej rozbudowana niż fabuła serialu, ale w poruszane wątki zapuszcza się znacznie głębiej. Dlatego potwierdzę tylko, że książkę warto przeczytać.

Wampiry - mityczne stworzenia. Ile prawdy mają wszystkie historie na ich temat?

Cała ta historia z wampirami zaczęła się w bardzo nam odległych czasach.

O co naprawdę chodzi?

Rzadko spotykana choroba porfiria objawiała się wstrętem przed światłem dziennym  spowodowane brakiem enzymu biorącego udział w syntezie hemu – składnika nadającego krwi kolor bordowy.

Nocne życie

Zakłócenie procesu przemiany porfiryn prowadzi do znacznego ich nagromadzenia w skórze i kościach. Przez to skóra staje się nieodporna na światło. Pod wpływem światła słonecznego nagromadzone barwniki przekształcają się w substancje toksyczne powodujące powstawanie ropnych pęcherzy na twarzy i innych odsłoniętych fragmentach skóry. Zatem chorzy odczuwają niesamowity światłowstręt pozwalający jedynie na opuszczanie pomieszczeń o zmierzchu i nocą.

Charakterystyczny dla mitycznego wampira wygląd(kły i blada skóra)

Nie leczony porfiryk nabiera potwornego wyglądu: jego twarz jest karykaturalnie zniekształcona, uszy i nos ulegają deformacji, a nadżerki warg odsłaniają czerwonawe zęby nadając im wygląd kłów. Do tego dochodzi trupio blada twarz jako efekt rozwijającej się anemii. Niekiedy na ciele pojawia się nadmierne owłosienie.

Picie ludzkiej krwi

Jak donoszą niektórzy badacze, w dawnych czasach cierpiący na porfirę pili ludzką krew, aby dostarczyć organizmowi brakującego składnika – hemu.

Wstręt przed czosnkiem

Cierpiący na porfirię stronią od czosnku, a to za sprawą związków chemicznych w nim zawartych, które nasilają objawy choroby i wywołują groźne ataki. Dopełnieniem do całości są halucynacje i paranoja połączone z bezsennością.

Spanie w trumnach

Ludzie chorzy na tą chorobę koniecznie w zamkniętych na światło dzienne pomieszczeniach przesypiają dzień by móc wyjść w nocy.

Co jeszcze?

brak odbicia w lustrach  oraz przemienianie się w nietoperza to tylko wymysł ludzi tak samo jak i sen w trumnach. Może pojedyncze przypadki tych ludzi  z braku  szczelnego pomieszczenia niedopuszczającego światła skazały je na sen w takich  właśnie warunkach jak mała ilość miejsca w całkowicie ciemnym "pomieszczeniu".

Chorzy uważani w dawnych czasach za szatanów byli tępieni przez kościół za pomocą metalowych prętów które wbite w "wampira" zabijały go. Szatan musi opuścić ciało i znaleźć inne by przetrwać tylko opuszczając ciało zmarłego zostaje "wprowadzony" w pręt i tam więziony do końca, lecz to tylko wyobraźnia człowieka.

Fenomen sagi Zmierzch

Saga "Zmierzch" to dziś najchętniej czytane i popularne książki wśród nastolatków ( i nie tylko ). Dlaczego? Skąd ta fascynacja sagą o wampirze i zwykłej nastolatce?



"Zmierzch" - historia nastolatki i wampira. Czy raczej trzeba byłoby powiedzieć historia miłosna, którą śledzą miliony nastolatków ( i nie tylko! ) na całym świecie. Dlaczego? Wszystko zaczęło się od pomysłu - ot autorce sagi Stephenie Meyer przyśnił się przystojny wampir i nastolatka razem będący na łące- i pomysł gotowy. Swój nocny majak opisała w czterech obszernych tomach sagi, których kolejne części: " Zmierzch", " Księżyc w nowiu", " Zaćmienie" i "Przed świtem" kolejno zajmowały miejsca na liście bestsellerów,a samej autorce przyniosły rozgłos i sławę. Czytelnicy, których pochłonęła historia Belli i Edwarda z wypiekami na twarzy czekali na ekranizację sagi. Czy się zawiedli? Czy wręcz przeciwnie? Obiektywnie rzecz ujmując filmy są dobrze nakręcone, fabuła spójna, aktorzy zagrali jak należy, oddając charakter książkowych postaci. Ale... No właśnie-małe ale. Dlaczego z filmu, który powinien swoją fabuła ( w myśl autorki ) wbijać w fotele, ze względu na mocne sceny, przemieniono miejscami w komedię. W pierwszej części sagi " Zmierzch" jest wiele niepotrzebnych, wręcz wymuszonych dialogów, które w zamierzeniu miały bawić widza. Tylko po co? Druga część sagi " Księżyc w nowiu" jest o niebo lepsza od poprzedniej. Czy to za sprawą innego reżysera czy też presji widowni- drugi film sagi Meyer bije na głowy poprzedni. Aktorzy bardziej wczuli się w role, widać i czuć emanującą między nimi chemię. Fani książek o przystojnym wampirze i nastolatce na pewno z ogromną niecierpliwością czekają na ekranizacją "Zaćmienia", które swoją fabula ma bardziej przypominać horror. Czy "Zaćmienie" znowu wywoła nową histerię u milionów nastolatek, które szturmem ruszą do kin, by móc w końcu obejrzeć trzecią część swojej ulubionej sagi? Czy też będziemy światkami kompletnej kinowej klapy? Przekonamy się o tym w dniu premiery... Trzeba tylko pokonać tłum kochających sagę Meyer fanów i wygodnie zasiąść w kinowej sali...

Od zmiezrchu do świtu

Film odnosi sukces, stając się klasyką kina akcji.
Następny film to „Od Zmierzchu do Świtu” (1996) – film o wampirach, efekt współpracy z Quentinem – Robert reżyseruje a Tarantino pisze scenariusz i gra główną rolę. Film już po premierze uważany jest wśród fanów wampirów za kultowy i staje się pierwszym krokiem w karierze filmowej dla Georga Clooney’a gwiazdy serialu „ER”. Kontynuując pochodzącą z czasów dzieciństwa tradycję zatrudniania członków rodziny, Rodriguez nagrywa swojego nowo narodzonego syna, miksuje jego gaworzenia, aby skorzystać z nich jako okrzyków wydawanych przez wampiry.

Książka: Amalia Angellinni Lovefool Recenzja: Rita Beger

Książka: Amalia Angellinni Lovefool
Recenzja: Rita Beger

„Zamówiłam i przeczytałam. Chyba z przekory, bo nie wierzyłam, że można napisać coś podobnego do Zmierzchu, a mimo wszystko tak innego. A jednak Amalia stworzyła coś, czego się nie spodziewałam. Zamówiłam, dostałam, zaczęłam czytać i nie oderwałam się, póki nie doczytałam do końca."

Te słowa pochodzą od jednej z pierwszych osób, które przeczytały książkę ‚Lovefool' autorstwa Amalii Angellinni. Opowieść jest dostępna w sprzedaży od 6 października 2009 w formie ebooka (książka w formacie elektronicznym) Pierwsze rozdziały można przeczytać na :: scholar-online.eu. Projekt Scholar Europa pomaga młodej włoskiej autorce ksiazki. Amalia stworzyła coś niesłychanego w swoim pierwszym dziele. Jej opowieść wykazuje podobieństwa do znanych elementów fantastyki jak wampiry, superbohaterowie i spółka, ale znajduje się tam również coś nowego i szczególnego.
Jest to opowieść o trzech osobach, którymi są Mia (Emilia), Sebastian i Julian. Każde z nich jest wyjątkowe. Każde z nich ma własny sposób pojmowania rzeczywistości, własne problemy i marzenia. Książka porusza prawdziwe, obecne problemy każdego młodego człowieka, który odkrywa czym jest miłość i który musi radzić sobie z tym w rzeczywistości. Jest to powód, dla którego książka ma glebie, a nie tylko porusza się na mieliźnie emocji jak inne opowieści dla młodzieży.
Głębia przemyśleń zmusza czytelnika mimo woli do śledzenia historii. Jest się na fali emocji, które odczuwają bohaterowie i czuje się to wszystko wraz z nimi. Co jakiś czas pewne szczegóły pojawiają się na powierzchni i powodują zdumienie, zaskakują. Opowieść jest napisana tak dobrze, ze ma się wrażenie, ze jest to świat rzeczywisty. Jedynym momentem, kiedy wątpimy na chwile w rzeczywistość, a widzimy część fantastyki, są fragmenty, w których występuje Julian. Nie jest człowiekiem. „Kim jesteś?" pojawia się pytanie w książce. Dajcie się zaskoczyć odpowiedzi. I nawet jak będziecie już znać odpowiedz, sami będziecie się pytać: „Czy to naprawdę fantastyka czy może jednak prawda?"
Pojedyncze losy krzyżują się. Tak jak się od siebie różnią, tak bardzo się ze sobą splatają. Historia zaczyna się tajemniczo, a kończy się niespodziewanie. Dajcie się zaskoczyć!
Książka jest napisana po angielsku, jednak jest łatwa do zrozumienia. Styl jest prosty, a jednak trzyma czytelnika w garści. Odłożycie książkę dopiero po przeczytaniu 317 strony.
Książkę można kupić bezpośrednio na :: scholar-online.eu, :: amazon.co.uk lub :: bezkartek.pl. Więcej informacji na temat autorki znajdziecie na :: scholar-online.eu.

Tlumaczenie polskie dostepne jeszcze w tym tygodniu

15.10.2009, Rita Beger
Wiecej informacji na http://www.scholar-online.pl
Strona Amalii Angellinni na Scholar-Online

Wampir, Etymologia

Wampir – fantastyczna istota, najczęściej żywiąca się ludzką krwią, prawie nieśmiertelna, o ludzkiej postaci i charakterystycznych wydłużonych kłach. Zależnie od źródła, wampirom przypisywane są liczne zdolności paranormalne, m.in. regeneracja, czytanie w myślach, przewidywanie przyszłości, lewitacja czy telekineza.

Etymologia
Teoretycznie rekonstruowane pie. *ăn-pēr-ĭ-s nie jest potwierdzone w żadnym innym języku indoeuropejskim. Prawdopodobne jest starosłowiańskie *ą-pěr-ь, które dało północno-zachodniosłowiańskie (wczesne staropolskie) *(v)ą-pěr-ь (tu ą = nosowe a) – stąd staropolski wąpierz i (za pośrednictwem niemieckim) zachodnioeuropejski vampir; z formy starosłowiańskiej powstało wschodniosłowiańskie u-pir-ь (ros. upýrь, być może pod wpływem ukraińskiego, podobnie jak staropolskie – upir i upiōr). Rdzeń -pir (z -pěr?) prawdopodobnie nie ma nic wspólnego z cząstką -perz (z -pyr) w słowie nietoperz. Także tłumaczenie przez Brücknera staropolskiego wąpierz jako „wsypa do poduszki” nie jest właściwe.
Interesująca jest hipoteza rekonstruująca źródłowe prasłowo jako: *an-pyr- (z *an-pūr-; dosłownie nie spalony, z -pyr/pūr obecnym np. w greckim pyros, czy staroangielskim fyr = współczesne angielskie fire), jednakże współczesna analiza językoznawcza każe ją zdecydowanie odrzucić[potrzebne źródło]. Współczesna forma słowa wampir jest późną pożyczką z języka serbskiego do języków Europy Zachodniej, a stamtąd do języków Europy Środkowowschodniej, w tym do języka polskiego.
Najnowszą i najpełniejszą pracą o etymologii wyrazu wampir ~ wąpierz ~ upiór jest syntetyczne studium Kamila Stachowskiego pt. "Wampir na rozdrożach. Etymologia wyrazu upiórwampir w językach słowiańskich" (w: Rocznik Slawistyczny, t. LV (2005), str. 73-92). Autor po krytycznym rozbiorze wszystkich dotąd proponowanych etymologii i rekonstrukcji etymonu wyrazu wampir ~ upiór ~ wąpierz opowiada się za proponowanym już i wcześniej (aczkolwiek w nieco innej formie) pochodzeniem tureckim tego wyrazu, zaznaczając, że z rzadka tylko wspominana kwestia etymologii ostatecznie chińskiej nie ma wprawdzie większych szans na utrwalenie się w nauce, tym niemniej zupełnie nie do wykluczenia jest możliwość, iż sama idea wampiryzmu ostatecznie wywodzi się z kultury chińskiej, skąd przeniknęła do Słowian za pośrednictwem ludów tureckiej rodziny językowej. Miało to być związane z leczeniem chorób krwi za pomocą podawania chorym krwi bydła – skąd później rodziły się obawy, iż niektórzy zabijali ludzi, by pić ich krew.
Dhampir
Mityczna istota, mieszaniec, wampir półkrwi, rodzący się ze związku ludzkiej matki i wampirycznego ojca. Dhampiry wywodzą się z folkloru cygańskiego.
W przeciwieństwie do wampirów, wokół których przez wieki narosły i utrwaliły się mity, legendy i przesądy, dhampiry obecne są w szerszej świadomości twórców i czytelników fantastyki od stosunkowo niedawna. Wskutek tego pisarze czy scenarzyści nadal traktują dhampiry według własnego „widzimisię”, przypisując im cechy pożądane dla konkretnego bohatera, przez co trudno jest dokładnie scharakteryzować posiadane przez mieszańców moce. Ogólnie przyjmuje się, że dhampir po ojcu dziedziczy pewne zdolności właściwe tylko wampirom. Mogą być one różne, indywidualne dla każdego dhampira, np. jeden dhampir może przebywać na świetle słonecznym, musi za to pić krew, inny nie może przebywać na słońcu, ale nie musi pić krwi, jeszcze inny może przebywać na słońcu i nie pić krwi. Może także się zdarzyć, że dhampir zaaklimatyzuje się do otaczającego go świata i będzie mógł funkcjonować niemal jak człowiek. Po matce-człowieku dhampiry dziedziczą przeważnie ludzkie słabości i uczucia, jak np. miłość, strach, nienawiść.
Dhampiry często stają po stronie dobra, walcząc z prawdziwymi wampirami. Najbardziej znanymi dhampirami są Blade (Blade: Wieczny łowca; chociaż Blade został wampirem w wyniku ukąszenia matki przez wampira w ostatnim miesiącu ciąży, a nie w wyniku współżycia seksualnego), Rayne (BloodRayne), Rose Hathaway (Akademia Wampirów), Renesmee Cullen i D (Vampire Hunter D). Ten ostatni często błędnie nazywany jest dunpealem bądź dumpealem, co wnika z faktu, że fonetyczną wymowę słowa dhampir w katakanie zapisuje się znakami ダンピール (danpiiru), co nieświadomy tłumacz przełożył – zgodnie z ogólnie przyjętymi dla języka angielskiego zasadami – na dunpeal, tworząc nowy wyraz. W mowie i piśmie japońskim nie występuje litera „l”, która zawsze zastępowana jest przez „r”, natomiast wymowa i zapis liter „m” oraz „n” bywa naprzemienna.